• <

TTS: Chcemy, by kultura żeglarska przenikała do świata biznesu [wywiad]

24.08.2020 10:17 Źródło: mat. prasowe
Strona główna Jachty, żeglarstwo TTS: Chcemy, by kultura żeglarska przenikała do świata biznesu [wywiad]
TTS: Chcemy, by kultura żeglarska przenikała do świata biznesu [wywiad] - GospodarkaMorska.pl
Maciej Twardowski, Dyrektor Zarządzający w spółce Technologie Tworzyw Sztucznych

To już nie jest firma, która zajmuje się tylko budową jachtów. TTS funkcjonując na rynku pracy, stworzył całą kulturę funkcjonowania. Znakomicie odnajduje się na polu oświatowym, angażuje się również w  projekty związane z rozwojem regionu. Rozmawiamy z Maciejem Twardowskim, Dyrektorem Zarządzającym w spółce Technologie Tworzyw Sztucznych o jej dokonaniach i przyszłości.

Ten rok dla wielu firm to koszmar. Epidemia odciska piętno na gospodarce. Dla TTS mimo wszystko pierwsza połowa roku to pasmo sukcesów. Firmie przyznano uprawienia ośrodka egzaminacyjnego, dzięki dużemu zaangażowaniu TTS powstaje połączenie lotniczego pomiędzy Goleniowem a Lwowem. Na to połączenie region czekał od lat.

- W ostatnim czasie TTS osiągnął poziom pracodawcy, którego wszyscy znają. Nie tylko z powodu dużej ilości pracowników, ale przez wzgląd na to, że firmą przyjazną środowisku i pracownikom. Na to wpłynęło wiele działań, które zostały podjęte. Te działania były systemowe i zaplanowane, dlatego te sukcesy przychodziły po kolei i pierwszy, który przychodzi mi do głowy, to ten z tworzeniem środowiska do kształcenia szkutników. Wiemy o tym, że rynek szczeciński miał swoją bogatą historię związaną z tym rzemieślniczym zawodem. Niestety ta historia, jeśli chodzi o szkutnictwo i budowę jachtów, została gdzieś zapomniana, dlatego TTS jako pierwszy podjął to wyzwanie na rynku, by ten zawód przywrócić do życia w praktyce. Było to związane z dwoma elementami. Po pierwsze brak rozwoju szkolnictwa zawodowego w Polsce, za co nie możemy wziąć odpowiedzialności. A drugi element istotny, to fakt, że rynek pracy nieustannie się zmienia. Mamy przekonanie, że wykwalifikowanych pracowników najlepiej samemu wykształcić, stąd nasze starania o wskrzeszenie zawodu szkutnika. Efektem tych starań jest właśnie to, że po raz pierwszy szkutnicy przeszli egzamin zawodowy.

Można się zachować tak, jak wiele firm przyjmujących praktykantów, uczyć ich zawodu, ale nie stawać się ośrodkiem egzaminacyjnym, zostawić ich w szkołach i niech się te szkoły same martwią. Bycie ośrodkiem egzaminacyjnym to spore obciążenie organizacyjne.

- TTS chce być firmą, która jest odpowiedzialna za otoczenie, w którym funkcjonuje. Branie odpowiedzialności to nie tylko patrzenie na korzyści krótkoterminowe dla firmy, ale tak naprawdę branie odpowiedzialności za środowisko, więc poprzestanie tylko i wyłącznie na umożliwieniu kształcenia zawodowego, byłoby działaniem połowicznym. Bo cóż, gdyby osoby się wykształciły, a nie mogłyby tego potwierdzić swoim dyplomem? Jestem przekonany, że stworzenie w TTS ośrodka egzaminacyjnego, to dodatkowa wartość, jaką firma wnosi w środowisko lokalne. Taką firmą chcemy być.

Środowiska żeglarskie są pełne uznania za te działania, właściciele jachtów wskazują, że kształcąc szkutników wspieracie lokalne mariny i żeglarstwo. Przecież osoby, które mają ogromną wiedzę w zakresie budowy jachtów wynoszoną z TTS, często naprawiają łodzie w marinach.

- Osoby, które są bardziej w środowisku żeglarskim wiedzą, że utrzymanie takiego jachtu wymaga sporych nakładów pracy. Dzisiaj to się odbywa albo przez właścicieli tych jachtów, albo wyspecjalizowane firmy. Osoby, które naprawiają jachty, potrzebują mieć doświadczenie, które wychodzi z samej budowy jachtu, a do tego poparte jest teorią. Wiemy, że w Goleniowie, w Lubczynie czy w Szczecinie rozwijają się mariny. Przystanie nie są tylko miejscami postojowymi, ale też miejscami, w których można zwodować jacht, w których spotykają się ludzie, rozmawiają o żeglarstwie, dzielą się swoimi pasjami czy też wreszcie szukają pomocy w serwisowaniu jednostek. Coraz więcej osób ma swoje własne prywatne łódki, ale nie chcą się nimi zajmować, więc potrzebują szkutników.

TTS swego czasu zdecydował się zbudować swoim pracownikom jacht, z którego mogą korzystać. Do tej pory chociaż budowali, nie mogli sami tego zasmakować. Do tego firma organizuje kursy żeglarskie, by pracownicy mogli zdobyć patenty i mogli bezpiecznie żeglować. To rzecz niespotykana, jako pracodawca zrobiliście dużą inwestycję.

- Korzyści są wielostronne. Nasi pracownicy przychodzą często z małym pojęciem o żeglarstwie albo tego pojęcia w ogóle nie mają, dlatego ta inicjatywa o wprowadzeniu regularnych kursów żeglarskich, to bardzo dobra decyzja. Przekłada się na rozszerzanie pasji pracowników i na praktyczne aspekty związane z żeglarstwem. Nasi inżynierowie, którzy mają wiedzę teoretyczną, zyskują wiedzę praktyczną. Wiedzą, z czym nasi klienci spotykają się, korzystając z naszych produktów. Chcemy, by ten styl życia i szerzenie kultury żeglarskiej, przenikał się wzajemnie z biznesem. To jest właściwy kierunek. Takie połączenie biznes – edukacja i środowisko.

Żeglarstwo kojarzone jest z męskim zawodem, ale w TTS przy budowie jachtów pracują też kobiety.

- Żeglarstwo samo w sobie nie jest łatwą dyscypliną, a biorą w nim udział zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Mamy kobiety i mężczyzn zarówno na produkcji, jak i inżynierów. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogą sprostać swoimi umiejętnościami w różnych zakresach. Tak jak kobiety są dokładne, szczegółowe, precyzyjne, tak mężczyźni bardzo chętnie zajmują się większymi gabarytami, więc przedstawiciele obu płci się uzupełniają w procesie budowy jachtu. Mogę nawet powiedzieć, że kobiety wnoszą „ducha przyzwoitości” na produkcję.

Starając się o przywrócenie zawodu szkutnika, zrobiliście przysługę wielu firmom z branży. Klasy mogą powstawać wszędzie, gdzie funkcjonują szkoły branżowe. Na tej idei gospodarczo zyskał cały kraj.

- Jesteśmy świadomi, że nasze działania wpłynęły na rynek w całej Polsce. Wiemy, że Polska jest liderem, jeśli chodzi o szkutnictwo w Europie i pewnie w tym kierunku będzie się dalej rozwijać. Nie przypisujemy sobie tego sukcesu sobie, cieszymy się, że inne firmy i szkoły mogą również z tego korzystać.

Innym projektem, który wykracza poza mury TTS, jest działanie na rzecz stworzenia połączenia lotniczego pomiędzy Goleniowem a Lwowem, przez wiele lat się to nie udawało. Duże zaangażowanie TTS w realizacje tego projektu już po kilku miesiącach  zakończyło się sukcesem. Na takim połączeniu zyskują wszystkie firmy, które zatrudniają pracowników z Ukrainy. To kolejna rzecz, która mocno wykracza poza firmę i pokazuje TTS jako firmę odpowiedzialną społecznie.

- Znowu odniosę to do żeglarstwa, które uczy, że w każdej sytuacji należy przetrwać. Żeby dopłynąć, trzeba płynąć, przełamywać swoje słabości i bariery. Z czasem projekt, który okazywał się coraz większą górą, przez którą nie można przejść, został przełamany. Mamy to połączenie i bardzo cieszymy się, że ono zaistnieje. Natomiast ta trwałość jest cechą, związaną z naszym produktem – żeglarstwem. Umiejętność podjęcia działań, które są skuteczne. Wydaje mi się, że to było najważniejsze w tym projekcie. Byłem przekonany, że prędzej czy później to połączenie się pojawi, chociaż nie ukrywam, że momentami byłem rozczarowany postawą niektórych osób, z którymi rozmawialiśmy o konieczności utworzenia takiego połączenia lotniczego. Ostatecznie się udało i się z tego cieszymy.

Połączenie z Ukrainą, sponsoring, akcje charytatywne. TTS jest postrzegany jako jedna z najbardziej aktywnych firm na Pomorzu Zachodnim. Odczuwacie to, że jesteście jednym z najbardziej rozpoznawalnych pracodawców w regionie?

- Niejako to jest realizacja naszej strategii. Jednym z punktów jest to, że chcemy być pracodawcą pierwszego wyboru, czyli pracodawcą rozpoznawalnym na rynku, który będzie dawał szansę osobom o różnych kompetencjach, stażu, doświadczeniu. Świat się zmienia i my musimy dążyć do tego, by młodzi pracownicy, młode talenty mogły znaleźć pracę i żeby znalazły tę pracę w TTS. Czy my to odczuwamy? Tak, pojawiamy się w różnych mediach i nasi pracownicy mogą to zauważyć. Jesteśmy aktywni, otrzymaliśmy nagrodę Pracodawcy Roku, więc na pewno jest to wyróżnienie. Nasza strategia wydaje się trafiona, nie tylko jeśli chodzi o sam biznes, ale także o środowisko, w którym się znajdujemy.

Zawiązał się europejski projekt odbudowy zawodu szkutnika w całej Europie. Wiemy już, że międzynarodowa organizacja, która ma się tym zająć, chce czerpać z doświadczeń TTS.

- Jeśli będzie taka potrzeba, to się zaangażujemy w ten projekt i podzielimy się nasza wiedzą. To jest bardzo ciekawy element naszej rzeczywistości, rynku lokalnego, polskiego i europejskiego. Chcemy być częścią tego świata i nią jesteśmy.

Co czeka TTS w najbliższych latach?

- TTS przez ostatnie lata udowodnił, że jest nierozerwalną częścią całej grupy Hanse Yachts. Jest nierozerwalną z wielu powodów. Mamy wyjątkową unikalną kompetencję budowania jachtów, laminatów w różnej technologii. Mamy unikalną technologię, jeśli chodzi o środowisko pracy, czyli halę 9,5 tys. m2, z unikalną instalacją oczyszczania powietrza. I to nas stawia w grupie na pierwszym miejscu jeśli chodzi o lokalizację, w jakiej jachty powinny być produkowane. Najważniejsze jest to, że od lat udowadniamy, iż mamy kompetencje, by móc budować jachty najwyższej jakości, jeśli chodzi o konstrukcję i wykonanie laminatu. Nie bez powodu w branży mówi się, że jednostki TTS i Hanse Yachts mają najlepsze linie wodne na świecie. Rzeczywiście, jak się jedzie na targi i ogląda nasze kadłuby, pokłady i porównuje z jednostkami innych producentów, to nasze wypadają bardzo dobrze. Cały czas jesteśmy o krok przez konkurencją, jeśli chodzi o jakość wykonania. Stąd też planujemy kolejne inwestycje w rozwój firmy wiedząc, że warto produkować jachty i łodzie motorowe w TTS.

Ile TTS produkuje rocznie jednostek?

- Do 600 sztuk rocznie.

Zapotrzebowanie jest większe?

- Realizujemy taką liczbę, na jaką jest zapotrzebowanie. Życzyłbym sobie, by tych zamówień było jeszcze więcej.

TTS jest w stanie zrealizować większą liczbę zamówień? Czy byłaby niezbędna inwestycja w rozbudowę zakładu?

- Mamy swoje ograniczenia, jeśli chodzi o powierzchnię hali produkcyjnej. Ale z roku na rok usprawniamy produkcję, dzięki którym nasza praca jest szybsza, a to oznacza, że w praktyce możemy zwiększyć pojemność produkcyjną. Gdybyśmy chcieli zrobić większy skok, o 100 czy 200 sztuk, potrzebne będą inwestycje, które są rozważane.

Teraz więcej się sprzedaje łodzi motorowych niż jachtów żaglowych?

- Trudno mi odpowiadać za trendy na świecie, patrzę na naszą sprzedaż. Rok temu rzeczywiście tych lodzi motorowych zbudowaliśmy nico więcej, ale w tym roku tego potencjalnie większego zainteresowania motorówkami nie widać.

A co łatwiej zbudować?

- Dla nas nie ma to znaczenia. I jedna, i druga jednostka ma swoje wymagania, którym jesteśmy w stanie sprostać.

Tagi:
jachty , tts

Dziękujemy za wysłane grafiki.